Świat sportu niejednokrotnie był świadkiem gestów solidarności, ale to, czego dokonał Paweł Wszołek, przejdzie do historii nie tylko polskiej piłki nożnej, lecz także działalności charytatywnej. 33-letni skrzydłowy, który od lat reprezentuje Polskę i ma za sobą bogatą karierę klubową, postanowił oddać całość swoich zarobków z eliminacji do mistrzostw świata – w sumie 750 000 dolarów – na rzecz domów dziecka w Polsce.
Decyzja piłkarza wywołała ogromny poruszenie w kraju i poza jego granicami. Wszołek, znany ze swojej skromności i zaangażowania, nie ukrywał, że była to dla niego decyzja głęboko osobista.
– „To człowieczeństwo w szczytowej formie. Czuję, że piłka nożna dała mi w życiu bardzo wiele, a teraz moim obowiązkiem jest oddać coś tym, którzy mają najmniej. Dzieci w domach dziecka często zaczynają życie z ogromnym ciężarem. Jeśli moja pomoc sprawi, że ich codzienność stanie się choć trochę lepsza, to żadne pieniądze nie są warte zatrzymania dla siebie” – powiedział Wszołek podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej.
Według piłkarza powodem tak odważnego kroku były doświadczenia, jakie zdobył dzięki spotkaniom z najmłodszymi kibicami w całym kraju. Podczas wizyt w ośrodkach opiekuńczych Wszołek wielokrotnie widział, z jakimi trudnościami mierzą się dzieci pozbawione rodzin.
– „Dzieci w domach dziecka mają w sobie niewiarygodną siłę i marzenia, które często są większe niż możliwości. To one uczą nas pokory i pokazują, że sukces nie mierzy się bramkami czy kontraktami, lecz sercem” – dodał zawodnik.
Gest Wszołka został entuzjastycznie przyjęty przez kibiców i środowisko sportowe. Związek Piłki Nożnej oficjalnie podziękował zawodnikowi, podkreślając, że jest to przykład, jak futbol może realnie wpływać na życie społeczne. Również jego koledzy z reprezentacji nie kryli podziwu, podkreślając, że podobna postawa inspiruje całe drużyny.
Eksperci wskazują, że taka darowizna może mieć długofalowy wpływ na jakość opieki w polskich placówkach wychowawczych. Środki przekazane przez Wszołka zostaną przeznaczone m.in. na remonty, edukację, zajęcia sportowe oraz wsparcie psychologiczne dla podopiecznych.
W sieci pojawiła się fala pozytywnych komentarzy. Kibice nazywają go „bohaterem poza boiskiem” i „człowiekiem, który pokazuje prawdziwą wartość sukcesu”. W wielu wpisach pojawia się myśl, że takie gesty są równie ważne jak trofea zdobywane na murawie.
Paweł Wszołek swoją decyzją udowodnił, że piłkarze, mimo ogromnych zarobków i życia w blasku reflektorów, mogą wykazać się empatią i odpowiedzialnością. To historia, która pokazuje, że futbol nie kończy się na stadionie – że sportowcy mogą być ambasadorami dobra i solidarności.
– „Nie zrobiłem tego dla aplauzu. Zrobiłem to, bo wierzę, że wrażliwość i wsparcie są największym trofeum, jakie możemy zdobyć jako ludzie” – zakończył Wszołek.
Dziś jego gest odbija się szerokim echem, a tysiące dzieci w Polsce zyskały nową nadzieję.
